Światło odgrywa w dziele malarskim ogromną rolę. Kreuje atmosferę, kształtuje odbiór wizji artysty, pozwala zachwycać się niuansami, pieczołowicie przez niego oddanymi. Wespół z cieniem tworzy jedną z najważniejszych technik w świecie sztuki. Wyruszcie ze mną na wyprawę tropem najpiękniejszych świetlistych obrazów z Galerii Sztuki XIX Wieku. Może wśród dzieł z luministycznymi efektami znajdziecie coś dla siebie?
NASTROJOWE CHWILE
Obrazem, który zainspirował mnie do podjęcia tematu światła w malarstwie, była Sielanka rzymska – Przed kąpielą pędzla Henryka Siemiradzkiego. Scena rodzajowa, rozgrywająca się na obrazie, przedstawia trzy kobiety z dzieckiem nad niewielkim wodnym zbiornikiem. Jedna z dziewczyn stoi w wodzie i, ku uciesze towarzyszek, ciągnie po niej łódkę z lalkami.
Siemiradzki, wybitny przedstawiciel akademizmu (kierunku w sztuce europejskiej nawiązującego do estetyki sztuki klasycznej), poprzez stroje postaci i entourage odwołał się w swym dziele do antycznego Rzymu. Odniesieniem do mitycznej starożytności jest także umiejscowiona w głębi herma[1], rzeźba przedstawiająca mężczyznę o dwóch twarzach, wyobrażająca najpewniej rzymskiego boga wszelkiego początku[2] – Janusa.
Światło przenikające płótno doskonale oddaje słoneczny, letni dzień uwieczniony przez malarza. Spoglądając na dzieło, stajemy się świadkami nastrojowej chwili. Razem ze sportretowanymi bohaterkami chowamy się w cieniu przed upalnym słońcem. Plamy światła kołyszące się na wietrze prześlizgują się po rozgrzanych ciałach i kamiennych stopniach. Migotliwe słońce wpadające przez liście drzew idealnie komponuje się z przedstawieniem beztroskiej sielanki, rozgrywającej się w śródziemnomorskim krajobrazie.
Inną, równie piękną wariacją na ten sam temat, niedostępną na co dzień dla zwiedzających, jest kolejny obraz Siemiradzkiego zatytułowany Przy źródle – sielanka rzymska. Malarz ponownie skupił się na podkreśleniu świetlnych refleksów przenikających pejzaż, na tle którego ukazał dwie kobiety odpoczywające przy tytułowym źródle, zajęte grą w kości.
Ciepła paleta barw i przesycony światłem krajobraz pozwalają widzowi na chwilę wytchnienia. Światło zdaje się wibrować, przesuwać, odbijać w źródlanej wodzie, przez co staje się pełnoprawnym bohaterem dzieła.
MAJOWA WERANDA
Kolejnym świetlistym dziełem, cieszącym oczy zwiedzających, jest Słońce majowe Józefa Mehoffera. Obraz przedstawia werandę z widokiem na ogród w domu malarza w Jankówce koło Krakowa. W głębi obrazu widzimy postać żony artysty w pięknej żółtej sukni, wyglądającej na podwórze, być może oczekującej gości, na co mogą wskazywać dwie puste filiżanki, stojące na stole na pierwszym planie.
Malarz ukazał enklawę swojego szczęścia rodzinnego, swój dom, swoją idealną rezydencję. Jak pisał w dzienniku, pragnął wyrazić
ideę życia, rozkoszy, uciechy, światła, słońca i ciepła[3],
co nad wyraz mu się udało. Słońce majowe zachwyca kompozycją i idealnym odwzorowaniem detali. Wpadające na werandę promienie słońca rozświetlają wnętrze i suknię bohaterki, odbijają się też w stojącym na stole szybkowarze. Mehoffer był mistrzem w oddawaniu niuansów światła, co dostrzec można choćby w jego najbardziej znanym dziele – Dziwnym ogrodzie.
KOLORYSTYCZNA WRAŻLIWOŚĆ
Światło to jeden z ważniejszych motywów przewodnich w twórczości Leona Wyczółkowskiego, którego wybrane prace można znaleźć w MNW. Artysta przedstawiał w swoich dziełach zwykłych ludzi przy codziennych czynnościach – kopaniu buraków, rybołówstwie, grze w krokieta czy orce. Mimo pozornej banalności tematu udawało się Wyczółkowskiemu uchwycić sympatię do swoich bohaterów i podziw dla ich ciężkiej pracy.
Jednak najważniejszym elementem, mającym wpływ na ponadczasowość jego prac, było właśnie światło, które wyzwoliło w artyście kolorystyczną wrażliwość.
Ono to złoci martwą bryłę promieniem wschodzącego słońca, obłękitnia ją chłodnym refleksem nieba, rozzielenia i rozpłomienia gorącem odbitym ziemi. W krzyżowym ogniu świateł i refleksów drga i żyje przyroda – śpiewa potężny żywiołowy hymn słońcu[4].
Powyższe słowa w pełni oddają filozofię malarską Leona Wyczółkowskiego, w końcu na jego obrazach najpierw dostrzega się świetlistą aurę, a dopiero później właściwy temat dzieła.
Dwa obrazy artysty, które najbardziej eksplorują motyw światła, to Rybak i Kopanie buraków. Pierwszy z nich ukazuje wypełniającą kadr postać łowiącego mężczyzny w kapeluszu, opromienioną porannym blaskiem słońca. Pomarańczowo-żółta paleta barw, gdzieniegdzie dopełniona różowymi czy zielonymi plamami pokazuje, jak za pomocą minimalnych i oszczędnych środków można uzyskać pełnię artyzmu.
Z kolei Kopanie buraków ujmuje zestawieniem chłodniejszych barw, podkreślających na obrazie sylwetki postaci. Świetlistość tego dzieła przejawia się tutaj w kontraście jasnych tonów z rozmytymi ciemnymi plamami kolorów. Najdobitniej widać to w centrum obrazu, na zaznaczonym różowymi i białymi odcieniami fartuchu kobiety. Popołudniowa słoneczna poświata zwraca uwagę na piękno życia codziennego i przyrody, którymi, od czasu dziesięcioletniego pobytu na Ukrainie, Wyczółkowski tak bardzo się fascynował.
UPALNY DZIEŃ
Jednym z ważniejszych twórców, dla którego ogromne znaczenie miało światło, był Władysław Podkowiński, prekursor impresjonizmu w Polsce. W Muzeum Narodowym w Warszawie znajduje się niewielki, choć bardzo znany obraz jego autorstwa – Dzieci w ogrodzie. Artysta uwiecznił na nim scenę podlewania kwiatów przez dwóch braci, Tadeusza i Mieczysława Kotarbińskich.
Letni pejzaż zdominowany jest przez wszechobecną, bujną zieleń, odtworzoną przez malarza krótkimi pociągnięciami pędzla. Lekko rozbielony ton nadaje całej scenie efekt upalnego dnia, można wręcz poczuć gorące promienie słoneczne, zatrzymujące się na kapeluszach dzieci czy płatkach kwiatów.
Światło przeobraża się tu w kolor, a kolor zostaje utożsamiony ze światłem[5].
Spotęgowanie blasku podkreśla błogą i sielską atmosferę, gra świateł walczy o uwagę widza, a urocze figurki dzieci nadają dziełu świeżości.
WYŁANIAJĄC SIĘ Z MROKU
Ostatni z obrazów, który chciałabym zaprezentować, odbiega formą i stylem od swoich poprzedników. W porównaniu do dziewiętnastowiecznych, przesyconych słońcem plenerowych dzieł, obraz wykonany przez warsztat Rembrandta van Rijna wyróżnia się zgoła innym pojmowaniem światła.
Portret Maertena Soolmansa, znajdujący się dla odmiany w Galerii Sztuki Dawnej, przedstawia bogatego amsterdamskiego kupca, którego Rembrandt sportretował na jego zamówienie. Wysoką pozycję portretowanego potwierdza bogato zdobiony koronkowy kołnierz, który najbardziej rzuca się w oczy.
Rembrandt w swoim malarstwie stosował technikę chiaroscuro, polegającą na modelowaniu obiektów za pomocą światła na ciemnym tle[6]. Dzięki takiemu sposobowi malowania portretowana postać nabierała głębi, wyłaniając się z mroku i powodując niemal zderzenie z widzem.
Dramatyczne oświetlenie dodatkowo wzmaga tajemniczość przedstawionej postaci. Spojrzenie bohatera ucieka w bok, na policzku wykwita rumieniec – co kryje portretowany przez Rembrandta i jego uczniów kupiec? Tego się chyba już nie dowiemy…
Dzieł, w których światło gra główną rolę, jest w MNW wiele. Warto w tym miejscu wspomnieć chociażby Aleksandra Gierymskiego i jego obraz W altanie, portrety dzieci pędzla Józefa Pankiewicza czy obraz Przy świecy autorstwa Konrada Krzyżanowskiego. We wszystkich wymienionych i wyżej opisanych przeze mnie dziełach, można dostrzec starania artystów, by perfekcyjnie odmalować rzeczywistość, jednocześnie przydając jej odrobiny tajemniczości i fantazyjności. Światło przepełniające twórców często ma odzwierciedlenie w ich twórczości. Warto ją docenić i niezmiennie podziwiać.
[1] Rzeźba wsparta na dekoracyjnym elemencie, jakim jest czworokątny, zwężający się ku dołowi, słupek. Na obrazie Siemiradzkiego widnieje herma parzysta – rzeźba z dwiema głowami, zob. Słownik terminologiczny sztuk pięknych, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1997
[2] Władysław Kopaliński, Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych z almanachem, Wydawnictwo Wiedza Powszechna, Warszawa 1996
[3] Józef Mehoffer, Dziennik, opr. i komentarze J. Puciata-Pawłowska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1975
[4] Cyt. za: Teksty o malarzach, wybrał, ułożył i przedm. opatrzył Wiesław Juszczak, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1976
[5] I. Kossowska, Ł. Kossowski, Malarstwo polskie. Symbolizm i Młoda Polska, Wydawnictwo Arkady, Warszawa 2010
[6] Myriam Ferrón, Światło i cień, Galaktyka, Łódź 2001