Myślę, że każdy kto odwiedził Galerię Sztuki XX i XXI Wieku zwrócił uwagę na obraz z generałem Wojciechem Jaruzelskim – „13 grudnia 1981 rano”. Postać jest rozpoznawalna, sytuacja także. Czy jednak ta znajomość faktów nie zakłóca odbioru obrazu? Czy dostrzegamy choć część tego, co obraz w sobie kryje?
NIC NIEZWYKŁEGO?
Co widzimy na obrazie? Oczywiście generała Jaruzelskiego, który ogłasza stan wojenny. Ta scena jest rozpoznawalna jak mało która. Myli się jednak ten, kto zakładając, że w obrazie nie kryje się nic więcej, oddala się w stronę kolejnych dzieł sztuki.
Przyjrzyjmy się obrazowi bliżej. Za oknem, znajdującym się w centralnej części działa, widzimy spokojne osiedle pokryte śniegiem. Nic nie zwiastuje nadchodzących wydarzeń. A może właśnie ten spokój jest nienaturalny i powinien niepokoić? Przy oknie stoi postać. Być może jest to sam artysta? Postać spogląda przez okno, wydaje się, że nad czymś się zastanawia. Czy coś zauważył? Może coś się zaczyna dziać na ulicy?
(NIE)CODZIENNY NASTÓJ
W przestawionym wnętrzu znajduje się wyjątkowo wiele bibelotów oraz roślin. Wszystkie te przedmioty, choć nieostre, wydają się znajome. Pamiętamy je z własnych domów lub domów naszych dziadków. Postać wprowadza do obrazu nastrój refleksji, wprawia w stan oczekiwania i pewnego zawieszenia. Barwy użyte przez artystę podkreślają chłód, wywołują przygnębienie. Jednocześnie przedstawione wnętrze, z dobrze znanymi nam przedmiotami, powoduje, że scena wydaje nam się bliska, dotyka nas.
A co z generałem? Jego postać przedstawiona jest frontalnie w odbiorniku telewizora, zwraca się bezpośrednio do nas. Napięcie między sceną przemówienia a spokojem wnętrza wzmacnia nastrój obrazu. Czujemy zaniepokojenie, cały obraz zdaje się mówić, że za chwilę coś się wydarzy. Wydarzy się mimo, że jesteśmy u siebie, w znanym i bliskim nam otoczeniu. I nie wiadomo jakie będzie miało konsekwencje.
Przedstawiona scena budzi emocje mimo swojej „codzienności”. Jednocześnie jest bardzo silnie osadzona w realiach politycznych ówczesnej epoki. Jednak artysta powstrzymuje się od publicystyki. Nie komentuje, nie przekonuje, nie przedstawia racji żadnej ze stron, jedynie skłania do refleksji. Pokazuje, że stan wojenny to nie tylko konsekwencje polityczne. Jego wprowadzenie odmieniło życie codzienne wszystkich obywateli.
FOTOREALIZM I NOWA FIGURACJA
Z jednej strony obraz przypomina fotografię – przedstawia scenę prywatną, posiada wiele szczegółów. Nawiązuje do fotorealizmu, polegającego na komponowaniu i tworzeniu obrazów mających jak najprecyzyjniej oddawać rzeczywistość – tak jak robią to fotografowie.
Z drugiej strony, wyczuwamy w nim pewną trudno uchwytną zagadkowość. Jakby obraz miał drugą warstwę, „podszewkę” rzeczywistości, a artysta pokazywał nam, że nawet w fotografii nie istnieje obiektywizm. Zawsze jest „coś więcej”.
Praca nawiązuje także do nowej figuracji. Jest to kierunek w sztuce współczesnej, który przedstawia postaci w sposób ekspresyjny, wywołujący często bardzo intensywne emocje. Widzimy osobę przy oknie, jednak nie podziwiamy pięknie oddanych szczegółów eleganckiego stroju, czy wspaniale namalowanych rysów twarzy. Przede wszystkim czujemy nastrój, zmagamy się z emocjami, które autor poprzez tę postać przekazuje.
Autorem obrazu jest Łukasz Korolkiewicz – jeden z najbardziej cenionych współczesnych polskich artystów. Wychodząc z różnych tendencji obecnych w sztuce współczesnej stworzył własny styl i własną formułę malarstwa.
Charakterystycznym okresem w jego twórczości są lata 80. Autor, będący wtedy po 30-tce, odchodzi od zagadkowych, marzycielskich scen inspirowanych modernizmem na rzecz refleksji dotyczącej spraw publicznych. Jedną z powstałych wtedy kompozycji jest omawiany obraz.