NIEZWYKŁY PORTRET LORENZA GIUSTINIANIEGO

dzieła sztuki

Galeria Sztuki Dawnej Muzeum Narodowego w Warszawie to moja ulubiona galeria. Znajduję w niej kwintesencję tego, czym dla mnie jest sztuka – malarstwo, rzeźbę, grafikę, rzemiosło artystyczne. Wśród obiektów tam zgromadzonych jest jeden, bardzo niepozorny, który przykuł moją uwagę. To portret autorstwa Gentile Belliniego.

KIM BYŁ LORENZO GIUSTINIANI?

Urodził się w XIV wieku w weneckiej rodzinie patrycjuszy, z której pochodzi kilku świętych. Wstąpił do zakonu kanoników regularnych. Został biskupem i pierwszym patriarchą Wenecji. W czasie swoich rządów ustanowił nowe parafie w republice weneckiej, wspomagał ubogich, fundacje i zgromadzenia. Za swoją działalność był powszechnie szanowany, zmarł w opinii świętości.

KOMPOZYCJA OBRAZU

Portret został namalowany na desce. Uwagę zwraca bardzo ograniczona kolorystyka dzieła, odmienna od bogactwa kolorów innych mistrzów weneckich. Z ciemnego tła wyłania się surowa, ascetyczna twarz o zapadniętych policzkach. Uwagę widza zwraca skromny strój oraz spokój i powściągliwość w spojrzeniu. Warto również spojrzeć na zarysowany delikatną linią nimb – subtelny promienisty otok otaczający głowę portretowanego symbolizujący świętość. Portret jest datowany na rok 1465, zatem powstał 10 lat po śmierci patriarchy Wenecji (8 stycznia 1455 r.), który już wtedy miał opinię człowieka świętego, a 245 lat po śmierci został kanonizowany.

HISTORIA OBRAZU

Dzisiaj obraz jest własnością Muzeum Narodowego w Warszawie, ale nie zawsze tak było. Kiedyś portret wchodził w skład kolekcji Schlesisches Museum der bildenden Künste (Śląskie Muzeum Sztuk Pięknych) we Wrocławiu i tam znajdował się w latach 1880 – 1945. Co zatem spowodowało, że obraz znalazł się w Warszawie? II wojna światowa, konferencja poczdamska i zmiana granic sprawiły, że kolekcja tego muzeum została rozproszona. Najcenniejsze eksponaty z kolekcji wrocławskiej przeniesiono w 1945 r. do MNW. Były to m.in. obraz Sandro Botticellego Madonna z Dzieciątkiem, Janem Chrzcicielem i aniołem, obraz Lucasa Cranacha Starszego Adam i Ewa[1] i oczywiście portret Belliniego.

INNE PORTRETY PATRIARCHY

Portret znajdujący się w Muzeum Narodowym w Warszawie nie jest jedynym portretem Lorenza Gustinianiego. Inny, chyba najbardziej znany, znajduje się w weneckiej Gallerii dellʼAccademia. Namalował go również Gentile Bellini, zaledwie 9 lat po śmierci patriarchy weneckiego i rok przed powstaniem warszawskiego portretu. Jest to najstarszy obraz znajdujący się nieprzerwanie w mieście[2]. Przedstawiony na nim biskup ze spokojem i dostojeństwem błogosławi zgromadzonych.

G. Bellini, „Błogosławieństwo Lorenza Giustinianiego”, Galleria dellʼAccademia

W zbiorach Philadephia Museum of Art znajduje się obraz, który być może jest kopią warszawskiego portretu. Na obrazie została umieszczona łacińska inskrypcja, głosząca, że jest to Lorenzo Giustiniani, pierwszy patriarcha Wenecji. W porównaniu z warszawskim obrazem patriarcha został tu przedstawiony jako człowiek nieco mniej surowy. Artysta pozostawił charakterystyczny ostry nos oraz dosyć mocny, wysunięty podbródek, natomiast miękką linią zaznaczył policzki i szyję.

G. Bellini, „Portret Lorenza Giustinianiego”, Philadelphia Museum of Art

WENECJA, WENECJA

Wenecja jest miejscem magicznym. Mimo trudnej sytuacji spowodowanej przez zmiany geopolityczne, zmiany morskich szlaków handlowych czy epidemię dżumy w końcu XV wieku, sztuka przeżywała tu swoją świetność. Jak to było możliwe? Waldemar Łysiak w swoim monumentalnym dziele Malarstwo białego człowieka postawił dosyć śmiałą tezę, że

„bez dużych pieniędzy nie ma dużej sztuki”[1].

Republika Wenecka, nazywana Serenissimą czyli Najjaśniejszą, od X wieku budowała swoją potęgę. Jej ekspansja terytorialna trwająca przez siedem stuleci, spowodowana była głównie kwestiami wymiany handlowej, najpierw chciano zapewnić dostawy zboża do północnych Włoch, zaś w późniejszym okresie Wenecjanie kontrolujący handel towarami orientalnymi chcieli poszerzyć i zabezpieczyć morskie szlaki handlowe prowadzące do Bizancjum. Wenecja intensywnie handlowała z Egiptem, ale przede wszystkim z Bizancjum. Dbałość o sakiewkę powodowała, że Republika Wenecka wzięła udział w wyprawach krzyżowych, ale nie aspirowała do tego, aby stać się kolejnym Rzymem[2].

„W XVI stuleciu, metropolią europejskiego malarstwa stała się Wenecja, eksplodująca tłumem mistrzów. Wenecjanie mieli pieniądze, nagromadzonych bogactw starczyło im na dwieście lat! I chcieli być mecenasami sztuki. […] Ten niezrównany melanż sztuki i życia nazywano Venezia la Bella. […] XV-wieczny historyk bizantyjski porównał Najjaśniejszą do rzeźby o doskonałych proporcjach. W swojej wodnej scenerii narodziła się po to, aby ją malować i rzeźbić”[3].

BELLINI… ALE KTÓRY?

Rodzina Bellinich to był istny klan malarski. Ojciec i głowa rodu Jacopo, jego dwaj synowie Giovanni i Gentile, zięć Andrea Mantegna i jego syn – wszyscy malowali i prawie wszyscy byli niezwykle utalentowani. Gentile Bellini był portrecistą – malował oficjalne, reprezentacyjne portrety dożów, czyli najwyższych urzędników Republiki Weneckiej. Był również autorem wedut, czyli obrazów przedstawiających widoki miast. Obrazy te są monumentalne, zachwycają oglądających kompozycją, kolorem, dbałością o szczegóły. Wenecka Galleria dellʼAccademia to nieprzebrane bogactwo dzieł sztuki. Tam można znaleźć prace wszystkich Bellinich.

DLACZEGO TEN PORTRET?

Wenecja często nazywana była przez podróżników „pomalowanym miastem”[4].Na obrazach ją przedstawiających panuje bogactwo i przepych. Portret Lorenza Giustinianiego przykuł moją uwagę swoją surowością i ograniczoną paletą barw. Zachęcam do zatrzymania się przed wizerunkiem patriarchy i podziwiania… niewielkiego, skromnego, ale skłaniającego do zadumy obrazu.

ej

Więcej o programie „O dziełach sztuki…”.

[1] W. Łysiak, Malarstwo białego człowieka, Nobilis, Warszawa 2010, t. 3, s. 81

[2] P. Ackroyd, Wenecja. Biografia, Wydawnictwo Zysk I S-ka, Poznań 2015, s.167 – 188

[3] P. Ackroyd, op. cit.,s. 241

[4] P. Ackroyd, op. cit, s. 242

[1] ttps://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Al%C4%85skie_Muzeum_Sztuk_Pi%C4%99knych

[2] R. C. Davis, B. Lindsmith, Ludzie renesansu. Umysły, które ukształtowały erę nowożytną, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2012, s. 83

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *