KLASZTOR SZTUKI CZY ORANŻERIA ŚWIATA? „W ORANŻERII” – TAJEMNICE OBRAZU OLGI BOZNAŃSKIEJ

dzieła sztuki

Odwiedzając Galerię Sztuki XIX Wieku w Muzeum Narodowym w Warszawie nie sposób nie zauważyć jednego z najpiękniejszych arcydzieł Olgi Boznańskiej, intrygującego oleju na płótnie zatytułowanego W Oranżerii. Obraz został namalowany w 1890 roku przez 25-letnią wówczas artystkę podczas pobytu u rodziców w Krakowie.

ORANŻERIA ŚWIATA

To piękne dzieło o harmonijnej kolorystyce, subtelnej tonacji i łagodnym świetle. Taki efekt daje zsynchronizowanie barw: szarości, bieli, perły, zieleni z różowymi akcentami. Obraz przedstawia dziewczynę ubraną w szarobłękitną sukienkę, muślinowy szal, fartuch w różowe pasy i słomkowy kapelusz. Stoi w oranżerii w otoczeniu bujnych roślin doniczkowych. Kwitnących na różowo, fioletowo, biało fuksji i pelargonii.

Z prawej strony widzimy zieloną smukłą palmę i krzew róży chińskiej. W lewej opuszczonej dłoni dziewczyna trzyma niedbale koszyk, z kilkoma ściętymi kwiatami, który zdaje się ledwo trzymać na jednym palcu, prawa dłoń muska łodygę kwiatu. Uderzająca jest naturalność dziewczyny. Tłem kompozycji jest szaro-perłowa ściana, która sprawia, że to wielkoformatowe dzieło, o wysokości 235 cm i szerokości 180 cm, wizualnie wygląda na jeszcze większe i bardziej okazałe.

Szczególną uwagę zwraca postać dziewczyny. Jest niejednoznaczna, nawet tajemnicza. Na bladej, ale jednocześnie zarumienionej twarzy o niepokojących błękitnych oczach, malują się trudne do zidentyfikowania emocje: nieuchwytność, wahanie, melancholia. Widzimy nieprzenikliwość zachęcającą do domysłów o wymowę i znaczenie obrazu. Bohaterka z ciekawością patrzy na kogoś, kto wszedł do oranżerii, jej wzrok skierowany jest w miejsce, które zajmuje odbiorca obrazu.

Między widzem a portretowaną osobą istnieje wyraźny dystans. Boznańska potrafiła ukazać zwykłą scenę rodzajową w aurze tajemniczości, przede wszystkim za pomocą spojrzenia i wyrazu twarzy pozbawionej uśmiechu. W literaturze poświęconej twórczości artystki podkreślano, że nie malowała oczu a spojrzenie, nie malowała ust a uśmiech lub grymas.

CIELESNOŚĆ

Omawiając tę pracę nie można pominąć wyraźnie wyczuwalnej cielesności bohaterki. Może być uznana za właściwy temat obrazu. Jest doskonale eksponowana poprzez sylwetkę podkreśloną strojem, odsłoniętą szyję, nadgarstki i dłonie. Nie bez znaczenia pozostaje wyraźny rumieniec na twarzy dziewczyny. Ten aspekt nie jest typowy w twórczości Olgi Boznańskiej. Cielesność w późniejszych dziełach artystki nie była już akcentowana. Z biegiem lat nasilały się cechy twórczości, które uczyniły jej malarstwo charakterystycznym i rozpoznawalnym: zamglenie, niedopowiedzenie, nieukończenie odbierające postaciom cielesność, a przedmiotom materialność. Sylwetki malowanych postaci były skrywane w luźnych drapowanych strojach. Miały rozmyte kontury, artystka umieszczała je w rozproszonej nieokreślonej przestrzeni, otaczając zamgloną najczęściej szarą aurą.

INSPIRACJE

Jaka jest więc wymowa i symbolika tego intrygującego obrazu? Niewątpliwie pełna ukrytych znaczeń. Krytycy z czasów Boznańskiej dostrzegali związek między tym dziełem a poezją belgijskiego poety Maurycego Maeterlincka, zwłaszcza tomem Cieplarnie (Serres chaudes) wydanym w 1889 roku. Cieplarnia symbolizowała ciało, w którym rozkwitały niczym kwiaty nasze pragnienia, niepokoje, chroniła się dusza. Oranżeria wydaje się być miejscem marzeń młodej dziewczyny.

Kolejną inspiracją, jaką można dostrzec jest twórczość amerykańskiego malarza Jamesa Whistlera, którego prace Olga Boznańska mogła podziwiać na wystawach podczas pobytu w Monachium. Możemy mówić o „whistlerowskim” ujęciu koloru, jego symfonii barw, czyli monochromatycznej palecie, ograniczeniu się do kilku pokrewnych kolorów: szarości, zieleni, bieli i operowaniu ich nasyceniem. W ówczesnym czasie było to bardzo nowatorskie podejście do malarstwa.

DYPTYK – KLASZTOR SZTUKI

Obraz W Oranżerii jest związany z innym dziełem Olgi Boznańskiej zatytułowanym W Wielki piątek. Zgodnie z intencją artystki oba płótna powinny być wystawiane i interpretowane nierozłącznie. Obraz W Wielki Piątek przedstawia klęczącą, pogrążoną w modlitwie młodą zakonnicę we wnętrzu kościoła. Jej twarz częściowo przysłania welon, a ciało ukryte jest pod habitem.

„W Wielki Piątek”, 1890 rok

W tym obrazie nie ma wahania i niezdecydowania, jakie widzimy w W Oranżerii. Tematem jest jednoznaczne, głębokie zatopienie się w modlitwie. Tytuł dzieła wskazuje na symboliczną wymowę obrazu – wielkopiątkowy czas ofiary. Oba dzieła są wielkoformatowe, mają identyczne wymiary, namalowane są tą samą techniką, czyli farbami olejnymi na płótnie. Powstały w tym samym czasie w 1890 roku w Krakowie. Uważane są za niezwykle ważne, wręcz autobiograficzne i programowe w twórczości Olgi Boznańskiej. Dla niej także znaczące i wyjątkowe. Nigdy wcześniej i później nie malowała tak wielkich płócien. Zgodnie z ówcześnie obowiązującą estetyką wielkie formaty rezerwowano dla dzieł wyjątkowo ważnych dla artysty. Oba są pełne ukrytych znaczeń i symboliki. Odnoszą się do sytuacji młodej artystki stojącej przed wyborem drogi życiowej i artystycznej: „klasztor sztuki” czy „oranżeria świata”? Stanowią autobiograficzną wypowiedź o sztuce i wyborach malarki. Jeżeli odczytujemy je nierozłącznie to możemy przyjąć, że kościół jest metaforą sztuki, zakonnica symbolizuje artystkę, a modlitwa to proces tworzenia.

Symbolika obrazów pewnie nigdy nie będzie rozszyfrowana jednoznacznie i do końca. Wiemy za to na pewno, jaką drogę wybrała artystka – całym sercem oddała się sztuce. Swoje życie poświęciła malarstwu, nie wyszła za mąż, nie założyła rodziny, nie miała dzieci. Z pełnym powołaniem poszła do „klasztoru sztuki”. Przyjaciele nazywali ją „zakonnicą sztuki”. W liście napisanym do ojca w 1896 roku czytamy:

„To moje szczęście, innego nie pragnę na świecie i w chwili, kiedy nie będę mogła malować powinnam przestać żyć”.

Oba obrazy były wystawiane razem po raz pierwszy w 1890 roku w Krakowskim Towarzystwie Sztuk Pięknych oraz w Warszawie na wystawach poświęconych jej twórczości. W Warszawie wystawiono W Oranżerii w Zachęcie w 1892 roku, gdzie otrzymało entuzjastyczne recenzje. W Wielki piątek nabył archiprezbiter Kościoła Mariackiego w Krakowie i tam teraz znajduje się obraz. W Oranżerii figuruje w zbiorach MNW od 1979 roku, jest darem małżeństwa Brigit i Wawrzyńca Więclewiczów.

OLGA BOZNAŃSKA

Olga Helena Karolina Boznańska herbu Nowina urodzona 15 kwietnia 1865 roku w Krakowie, była pierwszym dzieckiem Adama Nowina-Boznańskiego i francuskiej rysowniczki Eugenii Mondant.

Autoportret, 1893 rok

Talent artystyczny przejawiała od najmłodszych lat. Umiejętności warsztatowe doskonaliła na wyższych kursach dla kobiet, bowiem szkoły sztuk pięknych były przed kobietami w tamtych czasach zamknięte. W 1886 roku 21-letnia Olga wyjechała na studia do Monachium. Pobierała nauki w prywatnych szkołach. Rodzice powierzyli ją opiece, nie tylko artystycznej, Józefowi Brandtowi i Alfredowi Wierusz Kowalskiemu.

Prawie dwunastoletni pobyt w Monachium był niezwykle ważny w kształtowaniu jej wrażliwości i warsztatu artystycznego. Sama artystka w swojej korespondencji stwierdziła, że malować nauczyła się w Monachium. W 1889 roku Józef Brandt uznał ją za dojrzałą artystycznie i gotową do podjęcia własnej twórczości. Boznańska otworzyła swoją pierwszą pracownię w Monachium. Częstym motywem jej obrazów są wnętrza pracowni lub widoki z okna. Artystka nie korzystała z plenerów, tworzyła głównie w pracowni przy dziennym świetle.

Portret Olgi Boznańskiej w pracowni w domu przy ul. Wolskiej 21 w Krakowie, ok. 1920 roku, Fotograf nieznany

PORTRETY I AUTOPORTRETY

Szczególne miejsce w twórczości Boznańskiej zajmują portrety i autoportrety. To one przyniosły jej uznanie i największą sławę. Artystka była obdarzona wnikliwym zmysłem obserwacji i dostrzegała to, co często model skrywał za maską pozorów. Portrety są genialnymi studiami twarzy, szczególną wagę artystka przywiązywała do kształtu dłoni, sylwetek, niezwykle ważne były dla niej oczy. Portrety dzieci prowokują do psychoanalitycznych rozważań nad wizerunkami postaci, są malarskim zwierciadłem dusz. Słynęła z tego, że była bezkompromisowa, nie upiększała osób portretowanych, starała się znaleźć cechy charakterystyczne czy wręcz wydobyć z nich prawdę. Do mistrzostwa opracowała umiejętność oddawania stanów emocjonalnych, jej obrazy to – jak zauważył Wiesław Juszczak:

„bezlitosna nierzadko opowieść o ludzkiej duszy”[1].

Jeden z najsłynniejszych portretów, który był przełomowy w jej drodze artystycznej oraz przyniósł jej sławę, to namalowany w 1893 roku w Monachium Portret malarza Paula Nauena, przyjaciela artystki, znanego wówczas idola tamtejszej młodzieży. Dzieło wielokrotnie nagradzano między innymi złotym medalem w Wiedniu wręczonym artystce w 1896 roku przez arcyksięcia Karola Ludwika. Jest to pierwsze dzieło Boznańskiej zakupione przez Muzeum Narodowe w Krakowie w 1896 roku.

Portret malarza Paula Nauena, 1893 rok

Od 1893 roku Boznańska malowała prawie wyłącznie na tekturze, nie stosowała werniksu, czyli substancji ochronnej (lakier, żywice) pokrywającej malowane powierzchnie. Farbę kładła małymi dotknięciami pędzla i czekała aż podeschnie. Metoda ta gwarantowała, że jej paleta nie sprawiała wrażenia brudnej a kolory pozostawały niezmienione. Jej obrazy są delikatne, arystokratyczne, przepełnione niuansami odcieni i głęboko psychologiczne. Artystka pisała w swoim liście do Julii Gradomskiej:

„Obrazy moje wspaniale wyglądają, bo są prawdą, są uczciwe, pańskie, nie ma na nich małostkowości, nie ma maniery, nie ma blagi. Są ciche i żywe jakby je lekka zasłona od patrzącego dzieliła. Są w swojej własnej atmosferze”[1].

Subtelność, wieloznaczność, nastrojowość to kluczowe cechy w interpretowaniu jej twórczości.

W 1898 roku już jako uznana artystka Boznańska przeprowadziła się na stałe do Paryża, gdzie pozostała do końca życia. Mogła sobie na to pozwolić, ponieważ jej obrazy sprzedawały się świetnie i wciąż finansowo pomagał jej ojciec. W Paryżu jako dojrzała, lecz jeszcze młoda i pełna życia kobieta, osiągnęła to, co dla artysty najważniejsze: własny, świadomie wypracowany styl i pewność warsztatową.

W 1912 roku na wystawie w Pittsburghu, wraz z Claude’em Monetem i Augustem Renoirem, reprezentowała Francję. W latach 20 XX w. popularność Boznańskiej zaczęła spadać. Do głosu dochodzili bowiem przedstawiciele nowych trendów malarskich. Pogarszała się również jej sytuacja finansowa. Mimo zmieniających się mód artystycznych prezentowała swoje obrazy niemalże do końca życia. W 1937 roku na Wystawie Światowej w Paryżu Boznańska otrzymała Grand Prix, a rok później jej prace doceniono na Biennale w Wenecji, jednak o malarce zaczęło się coraz częściej mówić „ta stara panna w szarościach”.

Olga Boznańska należy do fascynujących osobowości epoki Młodej Polski, jej postać otoczona jest wieloma tajemnicami. Była genialną „szarą malarką”, zdobywającą uznanie na europejskich salonach, „malarką ludzkich dusz”, ale też melancholiczką, osobą zamkniętą w sobie. Jeszcze inni opisują ją jako ekscentryczkę, „wściekle stylową” paryżankę albo zgorzkniałą starą pannę, która ostatnie lata życia spędziła w pracowni razem z psami, kanarkiem, świnką morską i myszami. Sama artystka tak pisała w liście do przyjaciółki Julii Gradomskiej:

„Co do siebie, chciałabym chwilami być szczęśliwa, jakby zelektryzowaną czymś, mieć wiele radości, ale takich chwil nie ma wiele, a uważam, że samo takie pragnienie jest już poniekąd szczęściem, bo jest coś żywszego, głębszego w nas, co rwie wyżej”.[2]

Artystka zmarła w Paryżu 26 października 1940 roku. Została pochowana na cmentarzu Les Champeaux w Montmorency pod Paryżem.

W Muzeum Narodowym w Warszawie znajduje się zbiór 57 obrazów Olgi Boznańskiej, w tym takie arcydzieła jak:

Portret chłopca w gimnazjalnym mundurku

Imieniny babuni 

Portret Anny Saryusz Zaleskiej 

Największe zbiory jej dzieł znajdują się w Muzeum Narodowym w Krakowie. Jako krakowianka zapisała temu muzeum swoje obrazy, zawartość pracowni, listy, fotografie, szkice i bardzo ciekawe materiały dotyczące jej życia.

Ilekroć jestem w Muzeum nie potrafię nie zatrzymać się przy tym obrazie. Jest w nim jakiś magnetyczny urok, melancholia, tajemnica nie pozwalające przejść obojętnie. Każda z osób z którymi rozmawiam w czasie dyżuru w ramach programu „O dziełach sztuki” widzi inne emocje na twarzy modelki i co najpiękniejsze inaczej je interpretuje.

Olga Giwer przy obrazie „W Oranżerii”. Fot. Jacek Piotrowski

og

Więcej artykułów o programie „O dziełach sztuki…”.

Źródła :

Helena Blum, Olga Boznańska, Kraków 1964

Renata Higersberger red., Boznańska nieznana, Warszawa 2015

Piotr Kopszak, Olga Boznańska, Warszawa 2006

Agnieszka Morawińska red., Artystki Polskie, Warszawa 1991

Maria Rostworowska, Portret za mgłą. Opowieść o Oldze Boznańskiej, Kraków 2003

Maria Poprzęcka, Artystki Polskie, Warszawa/Bielsko-Biała 2013, s. 185-195

Leszek Lubicki, Zapraszamy do „Oranżerii”, czyli esej o największym obrazie Olgi Boznańskiej

Anna Król, Olga Boznańska: malarstwo, Legnica 2001

Renata Higersberger red., Olga Boznańska (1865-1940), Warszawa 2015

https://culture.pl/pl/dzielo/olga-boznanska-w-oranzerii-w-cieplarni

[1] https://wszechnica.org.pl/wyklad/olga-boznanska-okiem-konserwatora-anna-lewandowska/ [dostęp : 8.02.2019]

[2] H. Blum, Olga Boznańska. Wydawnictwo Literackie 1964 s. 64

[3] H. Blum, Olga Boznańska. Wydawnictwo Literackie 1964 s. 58

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *