Chyba każdy z nas zna początek hasła koń1 z pierwszej encyklopedii polskiej z XVIII w. Nowe Ateny albo Akademia wszelkiej scjencji pełna… brzmiący: Koń jaki jest, każdy widzi. O koniu można napisać wiele, że jego pierwsze wizerunki powstały w paleolicie, że od XVIII wieku był popularnym elementem portretów, czy to, że w sztuce i literaturze może symbolizować złe uroki, śmierć, ale też odwagę. Koń w sztuce to ogromny temat, dlatego ja postanowiłam przedstawić kilka wybranych przeze mnie przykładów wizerunku konia. Takich, które są mi najbliższe i według mnie najlepsze.
WOJNA I KOŃ
Bo Troi przeznaczeniem runąć, jeśli w bramy swe puści konia, w którym tylu tam heroi greckich siedziało, skrytych na zagładę Troi 2.
Biorąc za przykład starożytną Troję, konie towarzyszyły ludziom podczas starć wojennych od najdawniejszych czasów. Sceny bitewne od egipskich reliefów po matejkowską Bitwę pod Grunwaldem pełne są przedstawień koni w ferworze walki.
Jednym z malarzy, którzy z dużym upodobaniem malowali konie, był Józef Brandt. Nazywany monachijskim generałem3 pozostawił w spuściźnie wielkie sceny batalistyczne. W roku 1870 namalował obraz Czarniecki pod Koldyngą, wiszący obecnie w Muzeum Narodowym w Warszawie w Galerii Sztuki XIX Wieku.
Płótno przedstawia ważny, ale mało znany epizod z czasów wojny północnej (1655-1660 r.). Polacy i Litwini wyróżnili się podczas odbijania z rąk szwedzkich wyspy Als, ich zasługą było także zdobycie miasta i zamku Kolding. Ta duńska wyprawa była inspiracją dla malarza do namalowania dzieła, które budzi kontrowersje, ponieważ szturm na miasto i zamek nie był poprzedzony przeprawą morską, tak jak przedstawił to malarz.
Zimowy pejzaż przedstawia konnych rycerzy, którzy zajmują pozycje na wzgórzu lub są jeszcze stłoczeni na brzegu morza. Pośród nich, na pierwszym planie, znajduje się sam hetman Czarniecki w czerwonej delii, czyli wełnianym płaszczu wykończonym futrem, zarzuconym na ramiona.
Wprawne oko widza zauważy niecodzienne umaszczenie konia hetmana. Koń hetmański o imieniu Tarant ma tarantowate umaszczenie, czyli białą sierść pokrytą niewielkimi, ciemnymi plamami. Jak głosi legenda, był to koń niezwykle przywiązany do swojego pana. Gdy hetman zmarł, jego koń odmawiał wody i jedzenia, by po kilku dniach również odejść.
PIĘKNO ARABÓW
To niejedyne płótno Józefa Brandta, przedstawiające wielkie wydarzenia z dziejów Polski, na którym obecne są konie. Inne natomiast, Chodkiewicz pod Chocimiem, powstało w 1867 roku i przedstawia obronę polskiego obozu warownego przed Turkami.
W XVI i XVII wieku nastały czasy wojen z Tatarami i Turkami, którzy używali lekkich koni, takich jak araby. Konie te mają bardzo elegancką budowę ciała. Sylwetkę wierzchowca tej rasy można wpisać w kwadrat. Szlachetności dodaje im długa łabędzia szyja i piękna głowa z szeroko rozwartymi nozdrzami. Są bardzo szybkie w galopie, a na długich dystansach nie mają sobie równych. W hodowli szczególnie doceniane były jako wytrzymałe konie bojowe używane do walk na kresach wschodnich. Władcy i możnowładcy polscy sprowadzali konie z włoskich hodowli Gonzagów, rodu arystokratycznego panującego w Mantui.
Po lewej stronie obrazu, na białym koniu widoczny jest dowódca – hetman wielki litewski Jan Karol Chodkiewicz, który wzniesioną buławą daje sygnał do ataku. Dowódca wojsk, jak mityczny święty Jakub na białym koniu, kieruje walką wojsk polskich i kozackich przeciwko nawałnicy tureckiej. Rozległą równinę, aż po horyzont, pokrywa siwy dym, a skłębiona masa konnych żołnierzy rusza do boju.
Stanowią oni tak zwaną lekką jazdę charakteryzującą się brakiem pancerzy u jeźdźców, ale brak ten rycerze nadrabiali ruchliwością i szybkością poruszania się. Była ona wsparciem dla ciężkozbrojnych konnych wojowników. Malarz wspaniale oddaje dynamikę ruchu jeźdźców, umieszczonych centralnie na pierwszym planie obrazu.
KTO NIE MA KONIA, NIECH PIECHOTĄ CHODZI 4
Koń towarzyszy człowiekowi również jako siła pociągowa i zwierzę juczne. Chociaż dziś coraz rzadziej możemy spotkać te zwierzęta na naszych drogach, niegdyś bywało inaczej. Koń ciągnął zaprzęgi, pomagał transportować ciężary. Te codzienne czynności stanowiły również tematykę dzieł malarskich.
Zwróćmy uwagę na pierwszy plan dzieła Obóz Zaporożców, ukazujący obozowisko Kozaków na ukraińskim Zaporożu. Jeden z Kozaków prowadzi siwego konia objuczonego bębnami i sztandarem. Tuż za nim widzimy stłoczone wozy. Moją uwagę przyciąga egzotyczny, czarnoskóry jeździec w turbanie jadący na karym, czyli czarnym koniu. W oddali ciągną się dymy obozowiska, widzimy również konie na popasie i u wodopoju.
KOŃ, PANNA I …
Przed nami inna malownicza scena z końmi na pierwszym planie. Oparty o wrota zagrody wojak w barwnym ubraniu żegna się z dziewczyną w ludowym stroju. Gniady i siwek oraz pies u nogi towarzyszą pożegnaniu Kozaka i młodej kobiety. Malarz mistrzowsko oddał cień rzucany przez zwierzęta, kolory strojów oraz okrycia konia (czaprak) na kulbakę (siodło) gniadosza.
PRZYJEMNOŚĆ PRZEJAŻDŻKI KONNEJ
Jednym z tych, który umiał uchwycić w swoich obrazach przyjemność obcowania z końmi był Juliusz Kossak. Był założycielem rodziny artystów i pisarzy. Studiował prawo, ale uczył się też rysunku. Mówiono o nim: skończony typ piękności męskiej, bo…
Pan Juliusz był wówczas młodzieńcem wysmukłym, dobrego, ale niezbyt wybujałego wzrostu, doskonale zbudowanym, o ruchach swobodnych i elastycznych, z bardzo gęstą, ciemną czupryną, którą nosił ostrzyżoną dość krótko.5
Powszechnie lubiany, przenosił się od dworu do dworu odwdzięczając się swoim gospodarzom obrazami. Malował akwarelą stadniny, sceny z polowań, wyścigów, życia towarzyskiego i portrety, zręcznie naśladując angielską grafikę konną, która była bardzo popularna w Europie. Grafika ta charakteryzowała się sztywnością rysunku i schematyzmem kompozycji.
Z zamiłowaniem malował konie, czuł ich charakter i typ. Był również świetnym rysownikiem, nieomylnie chwytającym i utrwalającym gest, charakter oraz nastrój chwili. Z powodzeniem oddaje te emocje dzieło zatytułowane Amazonka.
Na obrazie pierwszoplanową postacią jest kobieta udająca się na konną przejażdżkę. Siedzi na koniu po damsku, jak nakazywał zwyczaj w tamtym czasie. Z oddali wyłaniają się dwaj jeźdźcy. Obserwowana scena jest dynamiczna i pełna życia. Malarz nieomylnie uchwycił ruch jeźdźców i zwierząt. Świetnie oddaje obyczaj, strój i realia epoki, w której wśród kobiet nastała moda na rekreację na świeżym powietrzu.
Wymagano, aby kobieta elegancko prezentowała się na koniu, swobodnie prowadziła wierzchowca, a przy tym potrafiła zapanować nad silnym zwierzęciem. Regułą towarzyską było, by amazonce podczas jazdy w terenie towarzyszył konno mężczyzna, który dbałby o jej bezpieczeństwo i w razie potrzeby służył pomocą.
PORTRET KONNY
Innym artystą, który często na swoich obrazach pokazywał wizerunki konia był January Suchodolski. Pochodził z rodziny od pokoleń osiadłej na Litwie. Przyszły malarz był przeznaczony wraz z braćmi do kariery wojskowej i przygotowywał się do niej w Korpusie Kadetów. Tam uczył się rysunku i z upodobaniem rysował portrety kolegów, sceny żołnierskie i konie. Walczył w powstaniu listopadowym. Po jego upadku i rozwiązaniu wojska polskiego postanowił zawodowo poświęcić się malarstwu. W roku 1870 jego dorobek stanowiło około pięćset prac. Jedną z nich jest obraz zatytułowany Portret konny małżonków Schossland.
Powyższa, tchnąca spokojem kompozycja, stanowi przykład tzw. portretu en trois-quarts (fr. w trzech czwartych). Pani Schossland patrzy lekko z ukosa, jej małżonek został sportretowany z profilu. Ubrani są w stroje do jazdy konnej. Mężczyzna dosiada gniadego6 konia o pięknej, błyszczącej sierści. Amazonka dosiada siwka. Oba konie w stępie przemierzają alejkę parkową w Łazienkach Królewskich. W oddali widać Pałac na Wyspie. Ruch wierzchowców, które wyrzucają wymyślnie przednią nogę podkreśla dynamikę sceny, jednakże, gdy przyjrzymy się uważnie tylne nogi konia dosiadanego przez pana Schossland są ledwo zaznaczone. Czy są niedokończone? A może to cień rzucany przez konia towarzyszki?
W sezonie letnim, w dziewiętnastowiecznej Warszawie tradycją stały się przejażdżki konne po wydzielonych alejkach Łazienek lub wyjazd w teren do Natolina, Wilanowa czy do Lasu Kabackiego.
Mieliśmy wielu wybitnych malarzy koni. Najpierw January Suchodolski, którego mistrzostwem przebił Józef Brandt. Akwarele Juliusza Kossaka świetnie pokazują końską anatomię i ruch. Podobno trudno jest namalować konia, powyższe przykłady jednak pokazują, że polscy artyści opanowali tą sztukę znakomicie. A czy wy macie swoje ulubione przedstawienia koni w sztuce?
Zdjęcie główne: Juliusz Kossak, Biała klacz i czarne źrebię
[1] Benedykt Chmielowski, Nowe Ateny albo Akademia wszelkiej scjencji pełna na różne tytuły jak na classes podzielona, mądrym dla memoryału, idiotom dla nauki, politykom dla praktyki, melancholikom dla rozrywki erygowana […] przez Xiędza Benedykta Chmielowskiego Dziekana Rochatyńskiego, Firlejowskiego, Podkamienieckiego Pasterza, Lwów 1745, t.I, s.475.
[2] Homer, Odyseja, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1990, s 125.
[3] Monachijskimi generałami nazwał Brandta i Maksymiliana Gierymskiego Henryk Siemiradzki, dlatego nazywano obydwu malarzy i ich krąg kolegów polskim Sztabem Monachium. Za W. Łysiak, Malarstwo Białego Człowieka, Wydawnictwo Nobilis, Warszawa 2012, s.111.
[4] Samuel Adalberg, Księga przysłów, przypowieści i wyrażeń przysłowiowych polskich, Warszawa1889-1894, Drukarnia Emila Skiwskiego, s.223, udostępniane przez: PAN Biblioteka Kórnicka, https://www.wbc.poznan.pl/dlibra/publication/11603/edition/18873/content
[5] Kazimierz Olszański, Juliusz Kossak, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wrocław 1988, s.26.
[6] Gniady, czyli jasnobrązowy z odcieniem czerwonobrunatnym, z czarną grzywą i czarnym ogonem.