Państwowe Muzeum w Amsterdamie, Rijksmuseum, to najbardziej znane muzeum w Holandii i jedno z najpopularniejszych muzeów w Europie. Goście najczęściej odwiedzają tam dzieła Rembrandta van Rijn, Johannesa Vermeera czy Fransa Halsa. W kwietniu 2024 roku w Rijksmuseum swoją mobilność w ramach programu Erasmus+ odbywała Marta Kochlewska, pracowniczka Działu Edukacji MNW.
Zapytaliśmy Martę o wrażenia z pobytu w amsterdamskim muzeum i najciekawsze obserwacje.
Wolontariuszka Beata Jaworowska: Patrząc już z pewnej perspektywy czasowej, powiedz, czy warto wybrać się na Erasmusa?
Edukatorka Marta Kochlewska: Warto! Wróciłam z Amsterdamu bardzo zadowolona. To było bardzo ciekawe i motywujące doświadczenie. Przede wszystkim miałam niepowtarzalną okazję zobaczyć, jak wygląda inne muzeum od kuchni. I to w dodatku tak ogromna instytucja kultury jak Rijksmuseum, które w zeszłym roku odwiedziło aż 2,7 mln gości! Odbycie mobilności w Rijks to dla mnie spełnienie marzeń. Miałam do Amsterdamu pojechać z Działem Edukacji w ramach innego projektu, ale wybuchła pandemia. Tym razem się udało!
Co było dla Ciebie najcenniejsze podczas pobytu w Rijks?
Swoją mobilność odbywałam w Dziale Edukacji i Programów Publicznych, czyli w takim samym dziale, w jakim pracuję w Muzeum Narodowym w Warszawie.
Po pierwsze, fajnie było zobaczyć, jak w innym Muzeum jest zorganizowana praca Działu Edukacji, edukatorów – w Rijks obserwowałam to na co dzień, od podszewki.
Po drugie, przekonałam się – i to chyba było najmilsze, najbardziej zaskakujące! – że my, jako Dział Edukacji MNW, robimy super rzeczy. Oczywiście wiemy, że wymyślamy inspirujące programy, ale też często jesteśmy wobec siebie bardzo krytyczni. I miło było przejrzeć się w cudzych oczach, bo edukatorzy w Rijks entuzjastycznie reagowali na to, co opowiadałam o naszej pracy w Warszawie. Byli pod wrażeniem, dla ilu grup miesięcznie organizujemy zajęcia, jaka jest skala wydarzeń, jak prężnie działamy. Mogłam też obserwować, jakiego rodzaju projekty realizują Holendrzy, i są one bardzo porównywalne z tym, co my proponujemy publiczności w MNW.
A po trzecie – dobrze jest nawiązywać nowe kontakty, nowe znajomości i otworzyć się na inne spojrzenie.
Jak wyglądał Twój pobyt w Rijks?
Przede wszystkim to był niezwykle intensywny czas. Moja opiekunka, Olga van Meer, wspaniale zorganizowała mi cały pobyt – umożliwiła udział w różnych zajęciach, umówiła spotkania z wieloma specjalistami – z Działu edukacji, a także z innych działów zarówno w Rijksmuseum, jak i w innych instytucjach, np. w Muzeum van Gogha, umożliwiła mi też wizytę w Stedelijk. Wszędzie tam zebrałam bardzo dużo cennych informacji.
Od razu zresztą zostałam wrzucona na głęboką wodę, bo już pierwszego dnia wzięłam udział w spotkaniu działowym, które ze względu na moją obecność obyło się w języku angielskim.
Wzięłam udział w zajęciach dla dorosłych i w oprowadzaniu w języku angielskim (co nie było wcale takie łatwe do zorganizowania, bo większość aktywności odbywa się w języku niderlandzkim).
Samodzielnie, już w czasie wolnym, odwiedziłam np. Muzeum Fotografii, Muzeum Miasta Amsterdam oraz Moco Museum – nową galerię sztuki dla młodszej publiczności usytuowaną tuż koło Rijks.
Teekenschool, Rijksmuseum, Amsterdam, fot. Marta Kochlewska
Opowiedz nam o pracy działu edukacji w Rijks i o zajęciach, które organizują.
W dziale edukacji w Rijks pracuje dwa razy więcej koordynatorów niż w MNW, czyli około trzydziestu osób. Nie znaczy to jednak, że prowadzą dwa razy więcej programów, bo liczba warsztatów w Rijks i MNW jest porównywalna. To, czego im zazdrościłam to dwóch, świetnie wyposażonych pracowni, z zapleczem magazynowym, w których się odbywają warsztaty. Bardzo wygodne! Mają także do dyspozycji salę warsztatową – teatralną.
Na co dzień w Rijks mają przede wszystkim ofertę dla gości indywidualnych i dla grup, programy dla rodzin są dostępne głównie w święta i w ferie. Wizyty rodzinne są zresztą w Rijks bardzo popularne, w 2023 roku 25 procent publiczności stanowiły rodziny.
Zajęcia w Rijks są w większości płatne. Dofinansowanie otrzymują grupy szkolne. Dziennie obsługują około 16 takich grup. Niektóre zajęcia dla uczniów odbywają się tylko w galerii, inne w galerii i w sali warsztatowej. Mają też taki projekt, że cztery lekcje są prowadzone w szkole (przez nauczyciela, który dostaje wszystkie materiały), a na piąte zajęcia uczniowie przyjeżdżają do Rijks. I wtedy są to np. lekcje teatralne, bo w muzeum mają mini-teatr. Bardzo popularne są oczywiście oprowadzania – zaczynają się nawet co 15 minut. Mają bogatą ofertę materiałów edukacyjnych dla dorosłych – materiały online i audioprzewodniki do prawie wszystkich dzieł oraz trasę multimedialną. Bardzo przydatna jest aplikacja na telefon, z której można korzystać nie tylko w muzeum, więc przed wizytą łatwo przejrzeć materiały, się przygotować.
Jakie innowacyjne rozwiązania zaobserwowałaś w Rijks?
Rijks mocno reaguje na zmieniające się konteksty społeczne, np. edukacja równościowa zaczyna się już od wejścia do muzeum. Pierwsze, co zwraca uwagę, to podpisy, które mają określoną liczbę znaków oraz precyzyjnie i celowo dobrane informacje.
Zrealizowali lub realizują, różne projekty związane ze zmianą stylu informowania i przekazywania informacji. Jednym z nich był projekt poświęcony kobietom – zmienili kilkadziesiąt podpisów w opisach dzieł, których bohaterką jest kobieta. Dotychczas zazwyczaj podpis był sformułowany tak, że obraz przedstawia żonę lub matkę artysty i dalej już była tylko informacja o artyście. Teraz podpisy opowiadają o tym, kim była przedstawiona kobieta, jej historię – co zupełnie zmieniło narrację. Kolejny podobny projekt dotyczył niewolnictwa. W Rijksmuseum mają bowiem świadomość, że muzeum również może kształtować narrację, dopasowując język do współczesnego świata.
Tabliczka z informacjami o obrazie Straż nocna Rembrandt, Rijksmuseum, Amsterdam / fot. Marta Kochlewska
Jak Rijks dba o dobrostan fizyczny i psychiczny różnych grup publiczności?
W Rijks wszyscy pracownicy są bardzo serdeczni i pomocni na każdym kroku, mili i uśmiechnięci. Czujesz się tam bardzo zaopiekowana. Co ciekawe, jak zdradzili mi pracownicy, to wcale nie zrobiło się samo, a taki sposób obsługi gości jest efektem serii szkoleń, które przeprowadzili z zespołem wtedy, kiedy Rijks otwierało się na nowo po remoncie w 2013 roku.
Kiedy byłam na oprowadzaniu, zwróciłam uwagę na styl pracy przewodnika z grupą – z jednej strony ogromna uważność na potrzeby uczestników , ale jednocześnie żelazna konsekwencja i dyscyplina, jeśli chodzi o program, czas oraz zwracanie uwagi na obecność innych gości muzeum i uwzględnianie przez naszą grupę ich potrzeb i komfortu.
To, co jeszcze zwróciło moją uwagę w rozmowach z pracownikami Rijksmuseum to to, że wszyscy cały czas podkreślali, jaki jest ich cel i motto, czyli „wiedzieć i uczyć się więcej”. My w MNW nie mamy oficjalnego motto, ale de facto robimy dokładnie to samo: wychodzimy od dzieł sztuki, ale chcemy doświadczać tej sztuki, widzieć ją w inny sposób, więc – uczyć się więcej. Rijks dba także o dostępność wydarzeń, całej przestrzeni, np. w sali kinowej powstał specjalny podjazd dla wózków, który dla wszystkich pracowników Muzeum był bardzo ważny.
Jak wyjazd i obserwacje z Rijks mogą być inspiracją dla działań w MNW?
Na wielu poziomach działania i metody pracy Rijks mogą nas zainspirować. Chociażby inkluzywny język w podpisach. Ale ja przede wszystkim chciałabym opowiedzieć o realizowanym od 2013 roku w Rijks programie dla dorosłych „Ask Me”. Podobny projekt zainicjowaliśmy w MNW podczas wystawy „Surrealizm. Inne mity”, był on zainspirowany moją wizytą i obserwacją programu w Rijks
Otóż w galeriach Rijksmuseum dyżurują przewodnicy, edukatorzy, którym można zadawać pytania, związane z tym, co się dzieje w muzeum. W tej chwili np. można spotkać przewodników przy obrazie Rembrandta „Straż nocna”, który od kilku lat jest poddawany konserwacji na oczach publiczności, obudowany jest szybami, wygląda jakby był schowany w wielkim akwarium, bywa, że część obrazu jest przesłonięta. I to właśnie o tym obrazie można porozmawiać – na każdy temat – z przewodnikami.
I na koniec, ważne dla nas pytanie – czy jest wolontariat w Rijks?
Są wolontariusze – pomagają w zajęciach. Niestety, nie miałam szansy spotkać się z osobą, która jest za wolontariat odpowiedzialna. Wolontariusze w Rijks nie mają koszulek (tak jak to jest w MNW), ale wszyscy, którzy mają kontakt z publicznością, noszą okrągłe plakietki z imieniem i nazwą swojej funkcji, by było ich łatwiej rozpoznać.
Zdjęcie główne: Rijksmuseum, Amsterdam, fot. Marta Kochlewska